Kontynuując cykl wpisów-wywiadów z autorami opracowań utworów patriotycznych, dzielimy się dzisiaj opowieścią Jacka Sykulskiego, który odpowiada za kształt nowych wersji pieśni dla chórów jednorodnych. Jak wyglądała praca doświadczonego kompozytora, aranżera i dyrygenta nad wybranymi tytułami Antologii? Zapraszamy do lektury.
Z jakich pobudek przyjął Pan zaproszenie do opracowania pieśni patriotycznych na chór?
Zaproszenie przyjąłem z kilku względów. Po pierwsze: zwrócił się z tym do mnie dyrektor PWM, co poczytuję jako wielki zaszczyt; po wtóre: lubię się artystycznie mierzyć z każdą zadaną mi materią, z każdym wyzwaniem. W tym przypadku wyzwanie to wiązało się z funkcjonującymi w świadomości społecznej utartymi schematami dotyczącymi opracowań pieśni patriotycznych. Utrwalone wersje tych utworów stanowią swego rodzaju uświęcone kanony, wedle których każde, choćby najmniejsze wyjście poza znane harmoniczne przyzwyczajenia stanowi pewnego rodzaju ryzyko. Trochę zatem zaryzykowałem. Podjąłem się zadania opracowania utworów patriotycznych również dlatego, że owe stare schematy w większości nie do końca trafiają w gust i smak człowieka trzeciej dekady XXI wieku. Swoją pracę traktowałem więc trochę jak misję. Istotnym wyzwaniem było oczywiście opracowanie tychże utworów na chóry jednorodne, co – z jednej strony – było sporym ograniczeniem , ale dało też pole do uruchomienia pokładów kreatywności.
Czy miał Pan wpływ na wybór tytułów? Jeśli tak, wg jakiego klucza były dobierane utwory? Jeśli nie: czy zmieniłby Pan ostateczną listę?
Jeśli dobrze sobie przypominam, to dostałem wykaz wybranych przez PWM stu tytułów obejmujących zarówno pieśni stricte patriotyczne, jak i te pośrednio z patriotyzmem związane, a więc piosenki ludowe oraz przeboje muzyki popularnej (Przeżyj to sam), czy te związane z polskimi serialami (Czterej pancerni i pies). Z zaproponowanego spisu miałem wybrać trzydzieści pozycji i zadecydować na jaki jednorodny zespół wykonawczy je przeznaczyć. Zadanie nie było dla mnie wcale takie łatwe, gdyż na jego realizację miałem tylko kilka tygodni! I tak rozpoczął się mój maraton z pieśnią patriotyczną, ludową i tą nieco bardziej rozrywkową.
Czy chóry chętnie podejmują temat pieśni patriotycznej?
Myślę, że nie do końca, gdyż opracowania chóralne znane do tej pory wyczerpały już dawno znamię atrakcyjności, zarówno dla wykonawców, jak i dla odbiorców. Oczywiście, z mojego punktu spojrzenia na pieśń patriotyczną, nie należy też przesadzać w drugą stronę, by poprzez wielkie zawiłości harmoniczne nie doprowadzić do utraty wewnętrznej energii, jakie te utwory sobą niosą. Zawsze należy pamiętać o głównym ich nośniku, czyli o słowie! Musi być ono zawsze wyznacznikiem dla twórcy, który podejmuje się opracowania.
Ze swoim zespołem – Poznańskim Chórem Chłopięcym – bardzo często sięgam po utwory patriotyczne. Jeżeli są dobrze opracowane to zespół będzie jej śpiewać z wielką chęcią. Oczywistym jest również aspekt wychowania patriotycznego poprzez znajomość ważnych dla naszej tradycji pieśni. Jeżeli zostają podane w interesujący sposób, to już jest połowa sukcesu!
Czy dla opracowującego pieśń ważny jest kontekst historyczny?
Oczywiście, jest bardzo ważny! Przed opracowaniem każdego z wybranych utworów starałem się wniknąć w kontekst historyczny. To bardzo pomaga w procesie twórczym. Co więcej, z takim pełnym szacunku do kontekstów podejściem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że we współcześnie przygotowanych opracowaniach uda się stylistycznie nawiązać do czasów, w których pieśni powstawały. Wydaje mi się to bardzo ważne w pracy nad nową wersją utworu.
Jakie wyzwania stoją przed opracowującym pieśni patriotyczne?
O tych wyzwaniach wspominałem już wcześniej – to przede wszystkim utarte schematy harmoniczne, które trzeba zgrabnie przeskoczyć, doprawiając całość odrobiną „własnej przyprawy”, która nie zepsuje, a podkreśli smak. To również, jak się okazywało w procesie twórczym, problem źródeł i naszych przyzwyczajeń w podejściu do linii melodycznej. W wielu utworach, których opracowań się podjąłem (od Warszawianki, po Boże coś Polskę) nie miałem świadomości, że melodia oryginalna jest inna od tej, którą znałem. To był dla mnie w paru przypadkach prawdziwy szok. Ten szok może dotyczyć również potencjalnych wykonawców tych opracowań. Oby nie pomyśleli, że Sykulski – aby uatrakcyjnić swoje opracowania – ingerował w warstwę melodyczną. Nic bardziej mylnego!
Jak mógłby Pan scharakteryzować swoje opracowania?
Moje opracowania starałem się dostosowywać do każdego poziomu wykonawczego – od dzieci śpiewających w chórach w szkołach podstawowych, aż po przedstawicieli zespołów półprofesjonalnych i profesjonalnych. Każdy znajdzie w tych zbiorach opracowania szyte na własną miarę. Nie ukrywam, że najtrudniej opracowywało się utwory przeznaczone dla zespołów dziecięcych amatorskich, przeznaczone na dwa, trzy głosy.
Czy ma Pan ulubioną pieśń?
Jest ich parę. Jeżeli miałbym wybrać jedną, to chyba zdecydowałbym się na Deszcz, jesienny deszcz. Mówię tu oczywiście o utworach, które mi przypadły w udziale do opracowania. Na szczęście to wykonawcy i odbiorcy zadecydują w przyszłości o tym, którą z nich uznać za swoją ulubioną.
Deszcz, jesienny deszcz w opracowaniu Jacka Sykulskiego i interpretacji Cameraty Silesii jest dostępny w zakładce MULTIMEDIA. Sprawdźcie jego nowe brzmienie!