O utworze
Mury
AkompaniamentChoć oficjalnym hymnem „Solidarności” – zatwierdzonym przez jej kierownictwo – jest piosenka Solidarni z muzyką Stanisława Markowskiego i słowami Jerzego Stanisława Narbutta, to właśnie Mury stały się najbardziej znanym muzycznym symbolem polskiej walki z komunizmem.
Mury nie są jednak oryginalnym dziełem Jacka Kaczmarskiego. Pierwszą wersję piosenki, noszącą tytuł L’Estaca (Pal), napisał w 1968 r. kataloński pieśniarz Lluís Llach. Była ona protestem przeciwko dyktaturze generała Francisco Franco (1892–1975). Wysłuchanie nagrania utworu Llacha skłoniło Jacka Kaczmarskiego w 1978 r. do napisania do tej nośnej melodii polskiego tekstu, w swej wymowie nawiązującego do oryginału. W tym kształcie piosenka weszła do repertuaru występujących wspólnie Kaczmarskiego, Zbigniewa Łapińskiego (1947–2018) i Przemysława Gintrowskiego (1951–2012), zdobywając ogromną popularność porównywalną ze sławą katalońskiego oryginału. Od momentu powstania nowej wersji pieśni aż do upadku komunizmu dźwięki Murów rozbrzmiewały podczas strajków, antyrządowych protestów i wieców, wśród internowanych i więzionych, także jako sygnał podziemnego Radia „Solidarność”.
Tytułowe Mury były powszechnie odczytywane jako metafora komunistycznego ustroju, który należy obalić. Ten sposób pojmowania tekstu piosenki przez ludzi śpiewających ją jak swoisty hymn w rozmaitych sytuacjach wymusił wprowadzane spontanicznie jego modyfikacje, zmieniające zasadniczo najważniejsze jego przesłanie. Oryginalne końcowe wersy Kaczmarskiego: „a mury rosły, rosły, rosły, / łańcuch kołysał się u nóg” oraz „a mury rosną, rosną, rosną, / łańcuch kołysze się u nóg” powszechnie i wszędzie były zastępowane powtarzaniem wcześniejszego „a mury runą, runą, runą / i pogrzebią stary świat”, by uzyskać optymistyczny – w kontekście walki o wolność – wydźwięk. Wobec takiego odczytywania tekstu – sprzecznego z pierwotną ideą – protestował sam Kaczmarski, mówiąc, że w jego zamierzeniu słowa piosenki miały jednoznaczny antyrewolucyjny wydźwięk i ukazywały rezerwę wobec wszelkich ruchów masowych, mogących nieść klęskę i zniszczenie. Artystycznym sprzeciwem wobec błędnego odczytywania wymowy jego tekstu była napisana przez poetę piosenka Mury ’87 (Podwórko), będąca jednocześnie niezwykle krytyczną i gorzką oceną rzeczywistości pokomunistycznej:
Jak tu wyrywać murom zęby krat
Gdy rdzą zacieka cegła i zaprawa
Jakże gnijącym gruzem grzebać stary świat
Kiedy nowego nie ma na czym stawiać.
Nie zdołała ona jednak wyprzeć utrwalonego mitu – komentarz poety do Murów nie wszedł do zbiorowej pamięci, natomiast Mury pozostały pełnym nadziei hymnem wolności.
Tekst
On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt.
Świec tysiące palili mu, znad głów podnosił się dym.
Śpiewał, że czas, by runął mur,
Oni śpiewali wraz z nim.
Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
i pogrzebią stary świat!
2. Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i głów.
Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał,
i ciążył łańcuch, zwlekał świt,
on wciąż śpiewał i grał.
Wyrwij murom zęby krat!…
3. Aż zobaczyli, ilu ich, poczuli siłę i czas,
i z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast.
Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam, ten nasz najgorszy wróg!
A śpiewak także był sam.
Patrzył na równy tłumów marsz,
milczał wsłuchany w kroków huk,
a mury rosły, rosły, rosły,
łańcuch kołysał się u nóg…
Patrzy na równy tłumów marsz,
milczy wsłuchany w kroków huk,
a mury rosną, rosną, rosną,
łańcuch kołysze się u nóg…