O pierwszych, dzieciących próbach muzycznych, wyzwaniach przy pracy nad nowym kształtem pieśni patriotycznych, a także o samym patriotyzmie opowiada Magdalena Kruszewska-Pulcyn – autorka opracowań połowy utworów Antologii. Zapraszamy do lektury.
Z jakich pobudek przyjęła Pani zaproszenie do opracowania pieśni patriotycznych?
Moje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa związane są z muzyką. Mimo, że moja rodzina nie ma tradycji muzycznych, w salonie rodzinnego domu stało pianino. Naukę gry na tym instrumencie podjęły moje obie starsze siostry, jednak nie wytrwały w tej fascynacji zbyt długo… Ja natomiast osłuchiwałam się z ich grą i sama też próbowałam swoich sił, choć było to trudne – granie na stojąco z rękami na klawiaturze, która znajdowała się nad moją głową nie było wygodne… Mój tata, mimo braku wykształcenia muzycznego, posiadając świetny słuch i widząc moje zainteresowanie muzyką siadywał przy pianinie i metodą prób i błędów odnajdywał odpowiednie klawisze tak, by zaprezentować mi piękne melodie. Były to właśnie pieśni patriotyczne. O mój rozmarynie, Rozszumiały się wierzby płaczące, Dziś do Ciebie przyjść nie mogę, Pierwsza Brygada… mogłabym wyliczać jeszcze wiele. Tak więc jeszcze przed podjęciem nauki w szkole muzycznej, bardzo nieporadnie, ale grałam już te piosenki, próbując lewą ręką stworzyć do nich odpowiedni akompaniament… W kontekście tej historii oczywistym jawi się powód, dla którego z chęcią przyjęłam zaproszenie do opracowania utworów Antologii Pieśni Patriotycznej. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że było to swego rodzaju przeznaczenie. Melodie te miałam cały czas w pamięci, doceniając ich piękno i czując, że przyjdzie odpowiedni moment, by się z nimi zmierzyć. Jedyne, co ewoluowało, to moje umiejętności i wiedza, którą nabywałam latami, by móc dziś przedstawić je Państwu w takim kształcie, jaki jest mi najbliższy. Prawdą też jest, że bez poświęcenia i wsparcia mamy moja edukacja muzyczna nigdy nie miałaby miejsca, dlatego opracowania te są także ukłonem w stronę moich rodziców, którym swoją pracę dedykuję.
Czy miała Pani wpływ na wybór tytułów do śpiewnika? Jeśli tak, wg jakiego klucza były dobierane utwory? Jeśli nie: czy zmieniłaby Pani ostateczną listę?
Nie miałam wpływu na wybór tytułów. Osobiście brakuje mi w antologii utworu Grzegorza Ciechowskiego Nie pytaj o Polskę. To piękna piosenka. W kontekście patriotyzmu jest bardzo gorzkim, ale jednocześnie silnym manifestem patriotyzmu właśnie.
Czy dla opracowującego pieśń ważny jest kontekst historyczny? Jakie wyzwania stoją przed opracowującym pieśni patriotyczne dzisiaj?
Założeniem naszego opracowania było „odświeżenie” brzmienia tych utworów, nadanie im nowych kontekstów muzycznych w przystępnej fakturze. Pracując nad utworami, często silnie naznaczonymi sytuacją historyczną, w której powstały, które opowiadają nam losy bohaterów – tragiczne, czasem poruszające, niejednokrotnie z ironicznym podtekstem – bardzo trudno zachować balans między szacunkiem dla tych kontekstów a nową interpretacją muzyczną. Myślę, że to najtrudniejsza część tego rodzaju opracowań. Dodatkową, a nie przewidzianą przeze mnie trudnością okazała się reinterpretacja utworów Witolda Lutosławskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Obaj byli doskonałymi pianistami, a do tego genialnymi kompozytorami. Ich utwory posiadają pełne fortepianowe opracowania zapisane przez nich właśnie. Sami Państwo rozumiecie moje rozterki z ingerowaniem w te utwory… Ciekawostką okazało się też to, że wszelkie moje próby zmian w harmonii czy stylistyce utworów Róbmy swoje i Już czas na sen przynosiło efekty odwrotne do zamierzonych. Piosenki te są tak spójne w swojej oryginalnej wersji, że moja rola ograniczyła się właściwie do opracowania faktury fortepianowej tak, by możliwe było zagranie jednocześnie melodii jak i akompaniamentu.
Jak mogłaby Pani scharakteryzować swoje opracowania? Co je wyróżnia?
Bardzo trudno być obiektywnym… ta muzyka jest częścią mnie, zawsze słyszałam te utwory właśnie w taki sposób.
Czy ma Pani ulubioną pieśń patriotyczną?
Tak… kilkanaście.
Czym dla Pani jest patriotyzm?
Dla mnie zdecydowanie ostatnim skojarzeniem jest manifestowanie patriotyzmu ze sztandarem w dłoni i hasłem na ustach. Dopatrywałabym się go raczej w rzeczach codziennych: wychowywaniu świadomych, kulturalnych i tolerancyjnych ludzi, dbaniu o kulturę języka, pielęgnowaniu naszej spuścizny ludowej, zwykłym podniesieniu papierka na ulicy… Muzycznie, życzyłabym sobie wartościowej i twórczej edukacji artystycznej w szkołach ogólnokształcących.
No i cały czas nie mogę się pogodzić z tym, że nie tańczymy kujawiaków…